Spotkajmy się w… Trzciance - Historia pewnej sarenki
Trzcianka to miasto o bogatej historii. Wraz z Czarnkowem tworzy siedzibę władz powiatu czarnkowsko – trzcianeckiego. Niezwykłym atutem tego miasta są jeziora, które wręcz zachęcają przybyłych do niego turystów do spędzenia kilku leniwych chwil nad wodą. Jednakże trzcianeckie jeziora to nie wszystko, co można zobaczyć w tym pięknym mieście.
Swoją dzisiejszą nazwę Trzcianka zyskała dopiero w 1751 roku. Wcześniej istniało kilka nazw miejscowości: Rozdróżka ( gdyż osada mieściła się na rozdrożu lokalnych dróg), Trzcianna Łąka, Trzciana Łąka czy Trzcionka, a wszystko za sprawą okalających okolicę rozległych łąk. W swej historii miasto było też nazywane Schönlanke, a było to w latach 1772 – 1945, kiedy to tereny znajdowały się w granicach Królestwa Prus, później Republiki Weimarskiej oraz III Rzeszy podczas II wojny światowej. Pierwsze wzmianki o Trzciance sięgają XIII wieku. To wtedy tymi terenami władał ród Czarnkowskich. Przez ponad 170 lat miasto nie mieściło się w granicach polskich, dopiero powróciło w nie w 1945 roku, kiedy zostali z niej wysiedleni mieszkańcy niemieccy, a polscy osadnicy zajęli ich miejsce.
Z tym ciekawym, zarówno pod względem topograficznym, jak i historycznym miejscem, wiąże się pewna historia. Zapewne sami mieszkańcy znają ją doskonale. Jednakże czy Wy wiecie dlaczego na trzcianeckim placu Pocztowym znajduje się fontanna z sarenką i to w głównym miejscu? Oto krótka historia pewnego krawca, jego żony i… małej sarenki.
Kiedyś w Trzciance mieszkał krawiec, który był uważany za najlepszego fachowca w swojej dziedzinie. Każdy kłaniał mu się z daleka, a ten nigdy nie odmawiał uszycia nowej sukienki czy spodni. Wszyscy bardzo go lubili, gdyż oprócz wspaniałych umiejętności krawieckich, posiadał również pokłady wrażliwości oraz zrozumienia dla drugiego człowieka. Pewnego dnia spotkało krawca wielkie nieszczęście. Jego żona poważnie zachorowała i żaden z trzcianeckich lekarzy nie umiał jej pomóc. Mimo podawanych specyfików, które niedawno zostały wynalezione, nic nie sprawiło, że kobieta poczuła się lepiej. Mężczyzna przez długi czas szukał pomocy u znanych znachorów i zielarzy. Nic nie było w stanie wrócić zdrowia żonie krawca. Pewnego dnia postanowił, że spróbuje chwycić się ostatniej deski ratunku. Udał się do samotnika mieszkającego w lesie przy drodze z Trzcianki do Niekurska, który przez wszystkich był uważany za mędrca znającego receptury, które mogą pomóc w najcięższych przypadkach. Ten stwierdził, że żonę krawca urzekły złe oczy zwierzęcia i jedynym ratunkiem dla niej jest inne zwierzę. Mężczyzna bardzo się zmartwił i postanowił wrócić do domu. Gdy szedł przez las zobaczył na wpół martwą sarnę i postanowił ją uratować. Wziął ją więc do swojego domu, opiekował się nią, karmił i poił. Sarna cały czas przebywała z żoną krawca i często patrzyła w oczy kobiety, a to sprawiało, że ta czuła się lepiej.
Pewnego dnia do domu małżeństwa przyszedł pustelnik, który przyniósł wodę z cudownego źródła. Po jej wypiciu i chora kobieta, i sarenka doszły do siebie. Znów mogły się cieszyć pełnią życia. Krawiec postanowił wypuścić sarnę na wolność, bo uznał, że w lesie lepiej się odnajdzie i będzie mogła korzystać ze wszystkich dobrodziejstw, które da jej natura. Jakie było jego zdziwienie, gdy sarna wróciła do gospody mężczyzny. Wtedy to postanowił, że zwierzę zostanie z nim i żoną. Sarenka bardzo dobrze się czuła w towarzystwie małżeństwa, a gdy nadszedł kres jej życia krawiec pochował ją w swoim ogrodzie. Na pamiątkę wspólnie spędzonych chwil mężczyzna sporządził gipsowy odlew zwierzęcia i ustawił go na ogrodowym grobie. Po śmierci krawca odlew umieszczono w fontannie, która stała na placu Targowym. Zapytacie dlaczego akurat tam? Sarenka chodziła wszędzie za swoim panem i gdy ten raczył się piwem w tawernie, sarenka piła wodę z fontanny. Właśnie tej na placu Targowym.
W Trzciance istnieje przekonanie, że dotknięcie sarenki przynosi szczęście. Więc jeśli będziecie kiedyś w tych stronach, nie zapomnijcie podejść na plac Targowy (dzisiejszy plac Pocztowy) i dotknąć posągu sarenki, aby zapewnić sobie szczęście.
Historia o sarence jest wciąż żywa wśród mieszkańców Trzcianki. Muzeum Ziemi Nadnoteckiej przygotowało dla najmłodszych animowaną wersję legendy, do której scenariusz został napisany przez Elżbietę Wiśnicką i Katarzynę Gierszewską – Widotę. Podstawą do napisania scenariusza była książka ,,Legendy trzcianeckie” autorstwa Antoniego Biruli. Animację możecie obejrzeć klikając w poniższy link:
Animacja „Legenda o trzcianeckiej Sarence”
A tych, którzy chcieliby bliżej poznać Trzciankę i jej historię zapraszamy do wzięcia udziału w grze terenowej:
Źródła:
,,Legendy trzcianeckie” Antoni Birula
https://questy.org.pl
http://www.mzntrzcianka.pl/
Red. Klaudia Wieczorek
Dodaj komentarz
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!